niedziela, 15 września 2013

Definicja tęsknoty (one-shot)

Znów krótko, pod wpływem chwili. Tęsknię może nie tak, jak bohater tego krótkiego tekstu, ale jednak. Nie nazwałam głównego bohatera ani osoby, której mu brakuje, więc możecie podciągnąć pod to dowolny pairing. Ciekawa jestem, z kim Wam się to skojarzy. Dajcie znać! c:

Tytuł: Definicja tęsknoty
Pairing: Dowolny
Gatunek: POV, angst
Liczba słów: 818

***

Czym jest tęsknota?
Tęsknię wtedy, gdy wstaję rano i kładę bose stopy na zimnej podłodze. Podnoszę się niechętnie i idę do kuchni, w której nikt na mnie nie czeka. Nie podnoszę do ust kubka z przesłodzoną herbatą, bo nikt jej dla mnie nie zrobił. I nikt późnym wieczorem nie domknął okna, więc marznę jeszcze bardziej. Sam robię jajecznicę. Nie smakuje mi, choć zawsze wszyscy ją chwalą. Ale kiedy po drugiej stronie stołu nikt nie siedzi i nie czyta porannego wydania gazety chrupiąc kwaśne jabłko, wszystko traci smak. A mimo tego robię sobie do pracy kanapki, które również nie będą mi smakować.
Tęsknota pojawia się, kiedy mój telefon milczy drugą godzinę z rzędu. Na ekranie nie pojawia się ikona nowej wiadomości, nie rozlega się dzwonek zwiastujący połączenie. Po kilku kwadransach wreszcie słyszę go, odbieram, ale to wciąż nie to. Przyjmuję zaproszenie na spotkanie z przyjaciółmi, używając radosnego tonu. "Oczywiście, chętnie wpadnę. Do zobaczenie w piątek o siódmej", mówię. Jednak nic się nie zmieniło, nadal mi czegoś brakuje.
Odczuwam tęsknotę, gdy po pracy wstępuję do sklepu na rogu. Kupuję bułki, mleko, ser. Odruchowo biorę też trzy twarde, kwaśne jabłka, których nie zjem, bo ich nie lubię. Zapominam, że nie będzie miał kto ich zjeść, dlatego za kilka dni upiekę z nich ciasto i odwiedzę siostrę, która uwielbia jabłecznik, ale sama nie umie piec. Będę siedział przy stole z nią i jej mężem, słuchając tego, co się u nich działo. Na pewno będzie ciekawie, bo oboje pracują w domu kultury i spotykają różnych interesujących ludzi. Wieczorem wrócę do domu i nie będę miał komu opowiedzieć o tym, czego się dowiedziałem.
Tęsknię, gdy kładę się spać i zostawiam włączone światło. Prędko zasypiam, ale po godzinie budzę się i z niezadowoleniem zauważam, że żarówka w lampce nocnej nadal się świeci, bo nikt nie wyłączył jej i nie położył się obok mnie. Przez kilka minut wpatruję się w przeciwległą ścianę pokoju i zastanawiam się, dlaczego jestem sam. Przestaję kiedy czuję, że jeszcze chwila i się rozpłaczę. Gaszę światło, przekręcam się na drugi bok i przez następną godzinę walczę z bezsennością.
Tęsknotę przynosi ze sobą na futrze kot sąsiadów, kiedy zagląda do mojego ogrodu. Nie lubi mnie, nigdy się do mnie nie łasił. Nie podchodzi więc do mnie, ale też nie odbiega. Spogląda na mnie nieufnie, rozgląda się po okolicy i czeka. Przewracam strony książki, a on wciąż czeka. Jakby pytał mnie, gdzie są te nogi, o które się ocierał i gdzie ta dłoń, która drapała go za uchem. "Jestem tylko ja" - mówię do kota. Może mnie rozumie, a może nie. Mój głos nie jest tym, który sobie upodobał, więc znika w krzakach i nie pokazuje się przez resztę dnia, obrażony.
Zaczynam tęsknić, gdy znajomi pytają, jak sobie radzę. Mówię im, że dobrze. Cieszę się zdrowiem, dostałem awans, moja siostrzenica wygrała szkolny konkurs literacki. Jestem z niej dumny, bo sam udzielałem jej korepetycji. Przychodziła regularnie popołudniami, uczyła się, jadła ciastka owsiane i śmiała się ze śmiesznych historii, ale nie moich. Był jeszcze ktoś, kto umiał rozbawić, a kogo teraz brakuje. Czasem próbuję powtarzać te anegdoty, ale nie wychodzi mi to tak dobrze.
Tęsknota zjawia się nieproszona w piątkowe wieczory. Puka do drzwi, kiedy bawię się i żartuję ze znajomymi. Choć nie jest lubiana i nikt jej nie zaprosił, wpuszczamy ją do środka, bo i tak sama by weszła. Przerywa rozmowy, wchodzi w słowo, dorzuca swoje trzy grosze i siada w miejscu, które wcześniej zajmował ktoś, kto teraz nie przyszedł i już nie przyjdzie. Piję, żeby nie słuchać, co mówi, ale znam swoje granice. Wychodzę wcześniej, żeby się nie rozkleić. Minęło zbyt dużo czasu, abym wciąż okazywał słabość przy innych.
Kiedy przygotowuję się do pracy, także tęsknię. W spokoju robię to, co mam robić, nikt mi nie przeszkadza. Nikt nie zabiera długopisu z rąk, nikt na przekór nie zamyka laptopa i nie pakuje mi się na kolana. Nikt nie rozprasza mnie wtedy, kiedy najbardziej muszę się skupić, nie skłania do śmiechu, nie łaskocze mnie i nie obejmuje ramionami, zabiegając o moją uwagę. W efekcie kończę wszystko znacznie szybciej i później już nie mam co robić, dlatego włączam kino domowe i oglądam film polecony przez przyjaciela. Nie mam pojęcia, o czym jest, bo w ogóle nie potrafię się na nim skupić. Potrafiłem, kiedy ktoś kładł głowę na moich kolanach i oglądał razem ze mną, komentując akcję w te najgłupsze z możliwych sposobów. Patrzę w ekran, ale nie widzę przesuwających się po nim obrazów. Nawet nie orientuję się, kiedy odwracam wzrok na bok, spowalniam oddech i znów myślę o tym, jak by to było z tym kimś, kogo nie ma, choć powinien być. Dlaczego świat się nie zatrzymał, dlaczego czas dalej płynie? Wszystko pozostało takie samo, a jednak diametralnie się zmieniło.
Tęsknota to czyjaś nieobecność, czyjś ślad buta nieodciśnięty w marcowym błocie obok mojego. To codzienne odgłosy z wykluczeniem czyjegoś głosu i codzienne czynności niewykonane przez czyjeś ręce. Niezasadzone w ogrodzie kwiaty i nienakarmiony kot, niewykonany telefon i niezaparzona herbata.
Tęsknota to nie coś. To brak kogoś.

4 komentarze:

  1. Smutne, ale ładne. W mojej głowie siedział tylko Baekyeol... ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy będzie kolejny post? c;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio mam niestety zbyt mało czasu, żeby myśleć o pisaniu, ale na potrzeby jednego konkursu tworzę opowiadanie z udziałem One Ok Rock i powinnam zamieścić je do końca listopada c:

      Usuń