Zupełnie nagle i niespodziewanie naszła mnie chęć na napisanie jakiejś krótkiej scenki, więc zajrzałam do zamówień i padło na Baekhyuna z Luhanem zamówionego przez Uszati. Tekst długością na pewno nie powala, ale przyznam Wam, tak najwygodniej mi się pisze, bo mam tendencję do porzucania dłuższych projektów. Ale teraz już nie zrzędzę, tylko po prostu zapraszam do czytania~ ヽ(*・ω・)ノ
Tytuł: MasterChef
Pairing: BaekLu
Gatunek: general, fluff
Liczba słów: 1327
***
- Baekhyun..?
- ...
Luhan kiwał się trochę niespokojnie na kanapie, na której usiadł po turecku przodem do siedzącego obok chłopaka. Wlepiał w niego wyczekujące spojrzenie, podczas gdy brunet nie wykazywał najmniejszych chęci oderwania się od książki, którą otworzył ledwie kilka minut temu. Żeby czytać, potrzebował ciszy i spokoju, ale jego kolega z pewnością nie należał do małomównych istot.
- Baekhyunnie!
- ...
Młodszy chłopak nie dawał po sobie poznać, że w ogóle zauważał obecność starszego. Chociaż naprawdę ciężko byłoby przeoczyć kogoś takiego jak Luhan. Blondyn oczywiście nie dawał za wygraną, pochylając się nieco bardziej w stronę młodszego kolegi.
- Bacon, odezwij się do mnie... - jęknął żałośnie, jak zwykle przesadzając z ekspresją, lecz i tym razem Byun nie dał się złamać, nie odrywając wzroku od książki, chociaż odkąd tylko Luhan usiadł obok niego, wciąż rozszyfrowywał to samo zdanie. Ponieważ nie mógł się skupić, w ogóle nie docierał do niego sens czytanego tekstu. Poważna mina bruneta nie zniechęciła jednak natręta i nie odwiodła go od dalszych starań. - So-go-gi... - mruczał, kiwając się mocniej, przez co kanapa zaczęła skrzypieć w irytujący sposób. Baekhyunowi jedynie drgnęła powieka. - Obiecałeś mi...
- Co jest z tobą nie tak? - Młodszy ostatecznie nie wytrzymał. Zamknął książkę i odwrócił głowę w kierunku Luhana, przewiercając go spojrzeniem. - Nie minął kwadrans od momentu, w którym zostaliśmy sami, a ty już nie dajesz mi żyć! Mówiłem już, że nie idę z resztą do kina, bo chcę mieć trochę ciszy i spokoju. Zostałeś tu ze mną, żeby zrobić mi na złość?
Mimo rozdrażnionego tonu kolegi, Luhan nie wyglądał na szczególnie przejętego jego reakcją. Wręcz przeciwnie, ani na chwilę nie przestał myśleć o powodzie, dla którego mu się w tej chwili narzucał.
- Obiecałeś... - mruknął cicho, lekko szturchając go przy tym w ramię.
- Co takiego niby obiecałem? - spytał szorstko Baekhyun, ale nie otrzymał odpowiedzi. Nastała cisza, podczas której chłopcy tylko patrzyli na siebie, każdy w innym celu. Lulu starał się znaczącym spojrzeniem wyegzekwować od Byuna przypomnienie sobie sprawy, na której mu zależało, podczas gdy Bacon miał nadzieję odnaleźć w tym spojrzeniu jakąś podpowiedź. Na próżno. - Nie milcz tak, tylko mi powiedz - ponaglił go, kiedy po kilku długich chwilach oboje wiedzieli już, że nic nie wyjdzie z tego przekazywania sobie nawzajem podprogowych wiadomości. Luhan westchnął głucho, ale nie wyglądał na bardzo zawiedzionego.
- Jakieś siedem tygodni temu Kyungsoo zrobił na kolację naleśniki. Były super. Takie cieniutkie, odpowiednio słodkie, delikatne, z chrupiącymi brzegami... pamiętasz?
- Pamiętam - odpowiedział Baekhyun, zanim jeszcze dobrze przypomniał sobie, że coś takiego miało miejsce. D.O lubił gotować i często czymś ich częstował. Chyba tylko taki wariat jak Lulu mógł spamiętać, kiedy co dokładnie było serwowane.
- Podał je z bitą śmietaną, przystroił truskawkami i borówkami... to też pamiętasz?
- No tak. Ale co z tego? - Bacon niecierpliwił się coraz bardziej, nie rozumiejąc, co naleśniki Soo mogą mieć wspólnego z jakąś obietnicą, którą on złożył starszemu koledze. Xia Lu w dodatku opowiadał to z taką powagą, że aż chciało się śmiać.
- No więc... - Lulu zatrzymał się jeszcze na chwilę, jakby miał nadzieję, że brunet sam wpadnie na odpowiedni trop. Przeliczył się jednak. Ponownie westchnął, zanim go oświecił. - Powiedziałeś mi wtedy, że też umiałbyś takie zrobić. A nawet lepsze.
- Ta, jasne...
- Przysięgam, mówiłeś tak! I obiecałeś, że kiedyś mi pokażesz, ale nie wtedy, kiedy Kyungsoo będzie w domu, bo nie chcesz go zawstydzać i kompromitować...
Teraz Baekhyun już pamiętał, naprawdę powiedział coś takiego. Żartowali sobie wtedy, a on, zazdrosny o talenty kulinarne Soo, palnął kilka słów za dużo, chcąc zaimponować Luhanowi. W żadnym wypadku nie przypuszczał jednak, że chłopak tak dokładnie to sobie zapamięta i będzie wytrwale czekał na okazję, aby przypomnieć mu o tej durnej obietnicy.
- Lulu... ja nie...
- No co? Jesteśmy teraz tylko my, chyba możesz zrobić mi tę przyjemność?
- Ale...
- Chyba, że kłamałeś.
- Zrzucasz mi kłamstwo? - Bacon, który jeszcze przed chwilą chciał przyznać się do przesadzonych przechwałek, nagle zmienił zdanie, mierząc Xia Lu groźnym wzrokiem.
- A gdzieżby!
- No to chodź - zarządził młodszy, wstając z kanapy. Chwycił uradowanego blondyna za rękę i pociągnął za sobą w stronę kuchni. - Już ja ci pokażę - mruknął. Przecież usmażenie kilku naleśników nie może być takie trudne.
***
- So-go-gi, jesteś pewien, że potrzeba do tego tyle mleka? - Luhan opierał się łokciami o blat, uważnie obserwując Baekhyuna w skupieniu mieszającego ciasto.
- Tak, jestem pewien.
- A nie myślisz, że przydałoby się jeszcze choć jedno jajko? - spytał i zaraz został zgromiony spojrzeniem.
- Xia Lu. Wiem, co robię.
- Kyungsoo dodawał trochę wody gazowanej...
- Tak, wiem przecież. Właśnie miałem to zrobić - płynnie skłamał Byun, sięgając zaraz po butelkę wody. Bardziej przypominał alchemika ważącego niestabilny eliksir, niż zwykłego chłopaka przygotowującego zwyczajne naleśniki. - Nie przeszkadzaj - mruknął, ale Lulu tylko przez krótką chwilę był cicho.
- A nie powinieneś przypadkiem...
- Nie, nie powinienem - przerwał mu Baekhyun. - Przestań mi mówić, co robił D.O. Nie robię takich naleśników, jakie robił on, tylko lepsze. Przecież mówiłem.
- No tak... no tak. - Blondyn z aprobatą pokiwał głową, chociaż wyglądał, jakby zaraz miał się roześmiać. To ani trochę nie pomagało młodszemu w skupieniu się na swoim zadaniu. Czuł się tak, jakby od tego zależała co najmniej jego kariera, jeśli nie całe życie. W rzeczywistości nie wiedział, czy ciasto jest za rzadkie, za gęste, w sam raz, czy może powinien dodać jeszcze trochę mąki albo cukru. A czy nie przydałaby się odrobina soli? Nie był pewien. Nigdy nie przyglądał się zbyt uważnie, jak inni gotują. Przeważnie zajmował się zjadaniem kulinarnych arcydzieł, a nie ich robieniem. Póki coś dobrze wyglądało i mu smakowało, nie był zbytnio zainteresowany tym, jak powstaje.
Podczas gdy Baekhyun bił się z własnymi myślami i zastanawiał się, ile oleju powinien dodać do ciasta i czy w ogóle było to konieczne, Luhan ustawił patelnię na kuchence.
- Mały czy duży gaz? - spytał, chcąc w czymś pomóc.
- Zostaw, ja to zrobię. - Byun przepędził go ze stanowiska i sam zajął się wszystkim, w zasadzie działając na oślep. Nie miał pojęcia, jaka temperatura byłaby lepsza. Odetchnął głębiej, zbierając myśli. - No dobra, teraz wystarczy tylko je usmażyć. Buła z masłem - powiedział z uśmiechem, zerkając na Lulu, który odpowiedział mu jeszcze bardziej radosną miną, ale nie odezwał się ani słowem. Bacon wyciągnął chochlę i nalał trochę ciasta na rozgrzaną patelnię. Już wtedy zaczął podejrzewać, że coś jest nie tak, ale nie zdradzał żadnych oznak zaniepokojenia, nie chcąc zbłaźnić się przed hyungiem. Udawał, że wszystko jest w porządku i nie pozwolił uśmiechowi zejść ze swojej twarzy. Zaczął mieć z tym jednak pewne problemy, kiedy zabrał się do przewracania naleśnika na drugą stronę. Ciasto za nic nie chciało odkleić się od patelni.
- Przykleił się? - mruknął cicho Luhan, spoglądając to na upartego naleśnika, to na Baekhyuna. Ten drugi w zasadzie także był uparty i Xia Lu bardzo dobrze o tym wiedział.
- To jest... ta patelnia - odparł zaraz Baek, chcąc się jakoś wybielić. - Coś z nią nie tak.
- Co ty, jest nowa - stwierdził prędko rozbawiony blondyn. - Używana ledwie kilka razy, Kyungsoo się nie skarżył.
- Przestań już z tym Kyungsoo! Kyungsoo to, Kyungsoo tamto... zakochałeś się, czy jak?
Luhan wybuchnął radosnym śmiechem, nic nie robiąc sobie z rozdrażnienia kolegi. Wyłączył gaz pod patelnią, aby jej nie spalić. Dobrze przecież zdawał sobie sprawę z tego, że Baekhyun tak naprawdę nie ma pojęcia, co robi w kuchni.
- A co, zazdrosny?
- Daj spokój...
- No już, So-go-gi, no już... - Lulu jeszcze raz roześmiał się, a potem czule objął młodszego. Brunet nie był pewien, co ze sobą zrobić i miał niejasne wrażenie, że jego policzki powoli nabierają rumieńców. Po części ze złości, a po części... no właśnie, dlaczego? - Wiem przecież, że wtedy z tymi naleśnikami nie mówiłeś na serio - wymruczał rozbawiony blondyn, wciąż nie puszczając swojej sympatii.
- Co? I specjalnie mnie podpuściłeś?!
- Ciekaw byłem, jak się zachowasz. Mogłeś się przecież przyznać. - Xia Lu uśmiechnął się szeroko i potarł nosem o jego nos, zarzucając mu ręce na ramiona. - Mój uparty, dumny Bacon.
- Cicho siedź... - fuknął Baek, odwracając speszony wzrok.
- Baekhyunnie, oj, Baekhyunnie... nadal jesteś mi coś winien.
- Hm?
- Jestem głodny, zjedzmy coś na mieście.
Miło i lekko się czyta. Mimo, że masz za sobą mało to od początku widać w tobie potencjał ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję~ Takie słowa sprawiają, że zaczynam bardziej wierzyć w siebie, bo nie zawsze jestem zadowolona ze swojej pisaniny ^u^
Usuń