Pairing: Banglo
Gatunek: general, fluff
Liczba słów: 1000
***
Na ile ten sen był snem świadomym? Czy po przebudzeniu można jeszcze stwierdzić, czy miało się wpływ na wydarzenia w sennych majakach? I skąd brały się te dziwne wizje w jego głowie? Dlaczego z jego podświadomości wypełzały takie, a nie inne obrazy? Gdyby to zdarzyło się jeden raz, być może nie przejmowałby się tak bardzo, ale już po raz trzeci obudził się w środku nocy, zlany zimnym potem, praktycznie czując na swoim ciele dotyk silnych dłoni lidera, chociaż w ten szczególny, nieprzyzwoity sposób spotkał się z nimi jedynie we śnie. Podniósł się gwałtownie do siadu, na ułamek sekundy zapominając, że śpi na górze łóżka piętrowego. Przypomniał sobie o tym dopiero, gdy boleśnie uderzył głową o niski sufit. Stęknął głośno i roztarł dłonią obolałe czoło.
- Żyjesz tam na górze? - dobiegł go przyciszony, znajomy głos, a zaraz potem dostrzegł czyjąś głowę wychylającą się z dołu. Jongup.
- Przepraszam, że cię obudziłem. Nic się nie stało, to tylko głupi sen.
- I tak nie spałem - odparł starszy, tłumiąc ziewnięcie. - Co to był za sen?
- Wielki matoki bunny gonił mnie przez pola i lasy z młotem w łapkach - skłamał bez zająknięcia. Już po drugim śnie nawymyślał mnóstwo historii alternatywnych, które mógłby sprzedać przyjaciołom zamiast relacji z sennego obściskiwania się z Yonggukiem. Nawet, jeśli to był jedynie sen, nie miał ochoty nikomu się do niego przyznawać. Szczególnie, kiedy nie był pewien, co sam o tym dziwnym zjawisku myśli.
Jongup uśmiechnął się rozbawiony, chociaż w mroku pokoju nie było tego zbyt dobrze widać.
- Czy ten matoki miał twarz naszego lidera? - spytał konspiracyjnym szeptem, stając na palcach, by znaleźć się choć trochę bliżej kolegi i dostrzec jego twarz.
- Co? Nie! Czemu pytasz? - Choi był wyraźnie zbity z tropu.
- Od jakiegoś czasu jęczałeś tylko... Yongguk, Bang, nie, przestań... - Jongup nie mógł ukryć rozbawienia w swoim tonie.
- Coś ci się przesłyszało - burknął blondyn, kładąc się twarzą do ściany i nakrywając kołdrą po sam nos.
- Och, liderze... - teatralnie westchnął starszy. Za chwilę usłyszeli skrzypnięcie jednego z dolnych materacy i charakterystyczny, nieco zachrypnięty głos, w tej chwili należący do nie do końca przytomnej osoby.
- Ktoś mnie wołał? - wymruczał Yongguk, patrząc na ciemne wnętrze sypialni i niewyraźne sylwetki młodszych kolegów.
- Nie, hyung, śpij. Zdawało ci się - odparł prędko Jongup, wracając do swojej pościeli. - I dobranoc, Zelo. Słodkich snów.
***
- Zelo, mówiłeś, że już dobrze się czujesz - blondyn wzdrygnął się, słysząc słowa lidera skierowane prosto do niego. - Nie masz apetytu? Musisz przecież jeść.
Junhong dźgał pałeczkami ryż w swojej misce, mieszał go, chwytał niewielkie grudki i zaraz je odkładał, nie mogąc zebrać się na choćby najmniejszy kęs. Mówi się, że śniadanie to najważniejszy posiłek, jaki spożywamy w ciągu dnia, ale nawet ta prawda życiowa nie skłoniła go do przełknięcia czegokolwiek. Nawet zielona herbata jakoś mu nie smakowała.
- Bang ma rację - odezwał się Himchan, spoglądając to na lidera, to na maknae. - Dziś mamy dużo pracy. Jeśli nic nie zjesz, będzie z tobą kiepsko. Chyba, że chcesz jeszcze jeden dzień zostać w domu? - utkwił w blondynie wyczekujące, zmartwione spojrzenie.
Zelo powoli podniósł wzrok znad miski, by spojrzeć na Himchana, a po chwili także na Yongguka, choć ten drugi manewr przyszedł mu z niejakim trudem.
- Mamo, tato... - mruknął ironicznie, lecz starając się, by nie zabrzmiało to aż nazbyt nieuprzejmie. - Jestem już dużym chłopcem.
- Wyluzujcie trochę i poluźnijcie mu tę smycz. Nasz mały maknae po prostu się nie wyspał - wtrącił rozbawiony Jongup, zbierając ze stołu puste talerze i miski, kierując się z nimi w stronę zlewu. - Zaraz dojdzie do siebie, tylko dajcie mu odetchnąć.
- Skoro tak... - westchnął Bang. - Zelo, chcesz iść na spacer przed treningiem?
- Jongup chyba nie to miał na myśli - zaoponował prędko Himchan, na co Youngjae i Daehyun wymienili znaczące spojrzenia.
- Tato, lepiej na ten spacer weź mamę - stwierdził Dae, wskazując głową na szatyna i zaraz dopijając swój sok. - Obgadacie sobie te swoje środki wychowawcze.
Youngjae skinął głową na znak, że zgadza się z przedmówcą.
- Popieram - mruknął Zelo, wstając od stołu i pospiesznie znikając w łazience.
- Ale... - zaczął Bang, nieco zbity z tropu.
- Przegłosowane, tato - przerwał mu Jongup. - Idźcie sobie, spotkamy się na treningu
***
- Na dziś już wystarczy - zarządził lider po kilku godzinach wyczerpującej próby. - Dobra robota, chłopaki.
- Ja jeszcze trochę zostanę - odparł zaraz najmłodszy, sięgając po butelkę wody. - Sporo mnie ostatnio ominęło, muszę to nadrobić.
- Nie powinieneś się przemęczać - lider zatrzymał się w drzwiach. Jongup, Youngjae i Daehyun zdążyli ulotnić się już do szatni.
- Ja z nim zostanę - zgłosił się prędko Himchan, posyłając Bangowi uspokajający uśmiech. - Przypilnuję, żeby nie siedział tu zbyt długo.
- No... naprawdę, jak chcecie - Bang machnął rękami w bezradnym geście i wyszedł z sali, zostawiając mamę zespołu razem z maknae. Zelo odstawił butelkę pod ścianę i wrócił na środek sali, by powtórzyć część nowego układu.
- Pokłóciłeś się z liderem? - spytał Himchan, siadając powoli w kącie sali, nie spuszczając wzroku z blondyna. - Widocznie go dzisiaj unikasz - dodał, oczekując odpowiedzi, ale odpowiedziała mu jedynie wymowna cisza i Zelo nieprzerywający swojej pracy.
- I myliłeś się za każdym razem, gdy miałeś tańczyć obok niego - zauważył szatyn. - Coś ci nagle w nim przeszkadza? - po raz kolejny nie usłyszał w odpowiedzi żadnych słów, lecz mimo tego postanowił kontynuować swój monolog do skutku bądź do znudzenia.
- Bang martwi się o ciebie, to widać. Na nikogo chyba nie zwraca ostatnio tyle uwagi.
- Sam kilka dni temu ćwiczył do późna w nocy. Dlaczego mi nie wolno?
- Ledwo co wróciłeś do siebie po chorobie. Nikt z nas nie chce, żebyś tym razem rozłożył się przez przepracowanie, rozumiesz chyba.
Zelo zdawał się już nie zwracać większej uwagi na kolegę, wpatrując się we własne odbicie w lustrze, lecz mimo tego słuchał go bardzo uważnie, nie roniąc ani jednego słowa. Himchan uśmiechnął się na swój sposób smutno.
- Yongguk jest dla mnie bardzo ważny. Nie chcę, żeby zamartwiał się z twojego czy jakiegokolwiek innego powodu. Chodźmy już, dobrze?
- Bardzo ważny..? - Maknae zatrzymał się gwałtownie.
- Oczywiście. To mój przyjaciel.
Nominacja - http://yaoi-kpop-worlds.blogspot.com/2013/08/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam dwa rozdziały tego opowiadania i stwierdzam, że bardzo dobrze piszesz, jestem pod wrażeniem i czekam na więcej. Fajnie przedstawiłaś postacie, Zelo jest jeszcze niepewny, Himchan jest taki dobry i chyba zakochał się w Bangu, Bang tymczasem nie zdaje sobie sprawy z miłości żadnego z tej dwójki, ale najlepszy moment to ten z Jongupem, powalił mnie, szybko rozszyfrował Zelo, Jongup nie jest moim ulubieńcem, nie mówię, ze go nie lubię, po prostu jest mi raczej obojętny, ale podoba mi się w tym opowaidaniu.
OdpowiedzUsuńpisz dalej. hwaiting!
Dziękuję bardzo za miłe słowa! Cieszę się, że komuś się jednak podoba c: Mam nadzieję, że w dalszych częściach opowiadania polubisz Jongupa jeszcze bardziej, bo cały czas gdzieś się tam przewija i coś nie daje Żelkowi spokoju c;
UsuńZelo jest moim biasem, więc opowiadanie podoba mi się jeszcze bardziej! Nie jestem dobra w pisaniu komentarzy, więc zapytam tylko: Czy będą nowe rozdziały?
OdpowiedzUsuńŻyczę weny! Fighting~